Nie wiem czy film miał tak mocny wydźwięk, jak teraz, na pewno w latach 70 na zachodzie zaczynała się era fast-foodów i przemysłowej produkcji jedzenia na wielką skalę, ale na pewno nie na tak dużą jak obecnie. Patrząc na identyczne frytki, powstające z papki ziemniaczanej, paluszki rybne czy parówki i substraty jakich się używa do ich produkcji, można uznać, że autorzy byli wizjonerami.
Komediodramat :C
Trafna uwaga. Pamiętam, jak w PRL-u oglądałem tę komedię i bawiła mnie, ale ten plastikowy sposób produkcji żywności zinterpretowałem jako absurdalne przerysowanie rzeczywistosci - w PRL-u żywność była niewiele przetworzona. Dziś rozumiem, że wiele nie przerysowano. Często zatrzymuje mnie w sklepach długa lektura, jakbym czytał gazetę, składu produktu: aromaty identyczne z naturalnymi, wzmacniacze smaku i zapachu, syrop glukozowo-fruktozowy, itd. No i są te fast-foody, te Mc'Donaldsy, hot dogi.
A to jeszcze nie ostatnie słowo PRZEMYSŁU spożywczego. Ktoś te trucizny jednak dopuszcza do obrotu i na pewno nie jest to szef działu produkcji, ba - nawet nie jet to właściciel zakładu. To są te same osoby, które zawyrokowały o GMO i pandemii.
Kotleciki i parówki sojowe takie zdrowe, prosto od soi. Teraz planują sprzedawać ludziom sztuczne mięso za cenę prawdziwego, bo krowy za dużo pierdzą.