Trudno mi ukryć niesmak, bo oni wyglądali jak banda degeneratów.
Znudzona młodzież która chce się tylko bawić a w jakiej są subkulturze nie ma żadnego znaczeni, wypowiedz jednego czarnoskórego punka doskonale to obrazuje - nie chce być już punkiem zostanie rude boy-em.
I gdybym ja kogoś takiego spotkał na ulicy denerwowała by mnie.
Nasi punkowie byli jednak fajniejsi ;)
Do tego jak oni byli w stanie cokolwiek zagrać kiedy sid właściwie nie umiał grać?
Bo te kawałki Sex Pistols które znam są całkiem dobre technicznie, chyba że ktoś grał za niego ;).
Opracowałem swój własny plan walki z takimi brudasami. Według mnie po napotkaniu na ulicy punka lub grupki punków powinno się ich załadować do stara i wysłać na obowiązkową resocjalizację. Bez zbędnego gadania wysłać takiego bruda na rok albo ewentualnie na dłużej w zależności od tego czy przejdzie przemianę do jakiejś (karnej) jednostki wojskowej. Tam taki śmieć pozna co to dyscyplina, empatia, szacunek do osób starszych itp. Po takim zabiegu byłby jak nowo narodzony, bo w przeciwnym razie dla takich ludzi nie ma już ratunku...
A jak punk się zestarzeje to też mu się należy szacunek? Bo nie wiem, wygląda że szacunek ludziom starszym należy się automatycznie.
Przyznaje, że nie widziałem w swoim życiu zbyt wielu naprawdę starych panków. Myślę że bycie punkiem to domena ludzi młodych i mało jest prawdziwych starych pankowców, którzy przez całe życie chcą trwać w swojej subkulturze. Zapewne po latach ćpania ciężko jest dociągnąć do sędziwego wieku. Tym bardziej przy takim trybie życia osoby z 40 na karku wyglądają na 65. Wiadomo, że zawsze należy okazywać szacunek osobom starszym. Ale czy ty okazujesz szacunek zniszczonym starym menelom?
No właśnie o to chodzi, na szacunek trzeba sobie zapracować, to że ktoś jest stary to nie znaczy że z automatu mu się należy szacunek większy niż ten dla kogokolwiek "z ulicy". Oczywiście, że jak widzę osobę która ledwo stoi w autobusie to jej np. zejdę, ale to nie wynika z jakiegoś specjalnego szacunku dla tych ludzi, tylko logicznym jest że taka odo a bardziej tego miejsca potrzebuje niż ja, ale szacunek do niej mam taki sam jak dla każdej innej obcej osoby, czyli można ująć neutralny.
Ten plan to opracowany został tylko po obejrzeniu tego jednego filmu, bo jest jeszcze taki "Control", "24 hour party people", "CBGB" czy z filmów dokumentalnych "Punk attitude", albo z naszego podwórka "Fala" i niedokumentalny "Wszystko co kocham". Na koniec również polski "Yesterday", może nie o punku, ale powinien przypaść do gustu :)
Na "Never Mind The Bollocks" na basie grał Glen Matlock i Steve Jones. Sid stał się ikoną punk rocka bo uosabiał wszystko, co typowe dla tej subkultury - nie był jednak dobrym muzykiem.
Poza tym muszę przyznać rację - trochę degeneracji w tej subkulturze było, ale trzeba mieć też świadomość że najgłośniej jest zawsze o skrajnych przypadkach. Nie wszyscy w tej kulturze byli tak ostrzy, nie wszyscy byli ćpunami i nie wszyscy chlali na potęgę. Muzyka sama w sobie jest na prawdę świetna, mocna w przekazie z wieloma tekstami o tym, co działo się w latach 70 na świecie, młodzi ludzie chodząc na koncerty mieli szansę się wyładować dzięki temu. Nie patrzcie ślepo na stereotypy, posłuchajcie trochę dobrych zespołów punkowych i sami wyróbcie sobie zdanie :) PS, z brytyjskich zespołów z tamtego okresu zawsze najbardziej ceniłam The Clash - mniej degeneracji, więcej realizmu
Z jednym się nie zgodzę, punk czy z drugiej strony nazi metal/rock miały przesłanie ideologiczne które jest integralną częścią tych subkultur przez co są też bardziej medialne i pamiętane.
Jeśli chodzi o po prostu zabawę to króluje i to w pewnym sensie do dzisiaj metal.
Metal króluje jeśli chodzi o zabawę? Raczej wątpię, zależy co kto lubi i o jakim podgatunku myślałeś pisząc, bo całość jest dość zróżnicowana.
Tak metal w przeciwieństwie do punku nie ma żadnej ideologi, chodzi tylko o zabawę i bunt ;) dlatego punk się średnio może z tym równać, co zresztą widać po ciągłej popularności metalu.
Piszesz zbyt ogólnie :) Ale zgodzę się z jednym, metal całościowo jest z pewnością popularniejszy niż punk w dzisiejszych czasach, ale chyba prym wiedzie klasyczny rock z lat 60/70
No właśnie nie wiem gdzie piszę zbyt ogólnie?
Punk z zasady musi mieć podbudowę idiologiczną, lewicową, co na starcie dyskwalifikuje go dla niektórych.
Metal nie ma żadnych takich rzeczy. Teoretycznie są jakieś satanistyczne laVay-owe klimaty ale to albo margines albo taki psedo satanizm zbuntowanych nastolatków.
No i właśnie, czekałam aż wspomnisz o black metalu. Niektórzy podchodzą do takiej muzyki zbyt poważnie i robią z tego ideologię albo sposób na życie. Nie neguję że twórczość zespołów punk rockowych w większości obraca się wokół polityki ani tego że jest to kierunek bardziej w lewą stronę bo to wiadomo nie od dziś.
Ale black metal nie jest bardzo ideologiczny, raczej dla bardziej infantylnej młodzieży ;)
Co podkreślają zawsze twórcy a otoczka to tylko image.
A punk-u nie znam który nie jest idiologiczny, bo wtedy to nie będzie punk :P
Przecież repertuar zespołów punkowych nie składa się tylko i wyłącznie z piosenek których teksty mają podłoże polityczne czy światopoglądowe :) O to mi chodziło. Nie wspomniałam też nic o tym, że ludzie tworzący black metal nawołują do czegokolwiek bo tak przecież w większości przypadków nie jest. Miałam na myśli fanów którym odbija i nie traktują całego tego przedstawienia jakie niesie za sobą ten rodzaj muzyki z przymrużeniem oka, i wcale nie jest to tylko "infantylna młodzież" niestety. Wracając do poprzednich wypowiedzi, chyba najlepszym przykładem podgatunku muzyki metalowej który najlepiej obrazuję tą "zabawę" jak to określiłeś jest chyba thrash metal - najlepszym przykładem jest tutaj amerykański Exodus przynajmniej wg mnie
Kawałki Pistolsów nigdy nie były dobre technicznie. Poza tym gralo raptem trzy akordy na krzyż, wielkiej filozofii tu nie potrzeba.
Nie były dobre techniczne, to fakt, ale ich albumowe wersje były zagrane ok, czyli powyżej poziomu sida ;)