Niezbyt intrygujący film z doborową obsadą. Jedynym powodem dla którego warto zobaczyć ten dramat to kreacje aktorskie Defoe, Spacek, Nolte (nominacja do Oscara) i Coburna (Oscar).
Popieram Squrczybyka, dla mnie cały film od początku do końca miał jakiś niepokojący klimat, przez co spodziewałem się poniekąd mocnego finału. I nie zawiodłem się. A aktorzy faktycznie zagrali kapitalnie, zwłaszcza Nolte.
Zgadzam się w pełni z tą opinią. Na film ten składają się dość dziwne postaci, wydarzenia oraz osobliwe, niesprecyzowane relacje międzyludzkie -- które być może takimi by się nie wydawały, gdyby nie narracja, które nie dość, że ich w ogóle nie przybliża, to ma w dodatku konsystencję i apetyczność rozgotowanego makaronu. Drażni też zabieg wprowadzenia narratora z offu, który pojawiając się jedynie sporadycznie nie współtworzy klimatu, a jedynie pokazuje ułomność scenariusza, niezdolnego przekazać widzowi informacje w bardziej subtelny i narracyjnie ciekawszy sposób.
"5" jedynie za rolę Coburna i udaną stylizację wstawek retrospektywnych.