Tak wiem, wiem - wszystkie zarzuty to prawda. Że ckliwy, że temat oklepany, że łez wyciskacz i nic odkrywczego. A jednak trafił do mnie i podobał mi się i wycisnął ze mnie łzy. I co ja na to poradzę? Uważam, że historia opowiedziana jest w ciekawy sposób, nie jest wcale banalna - choć przewidywalna ok. Podoba mi się rola dakoty i podoba mi się film. Ot co.