Film żenujący. Szkoda, bo mogła być z niego urocza opowiastka płaszcza i szpady, a tandetny sentymentalizm oraz sztuczne zapewnianie wzruszeń czynią owe "dzieło" najgorszą ekranizacją tej opowieści. Jedyny plus, dla którego faktycznie warto oglądnąć Maskę to piękna Zeta-Johnes, grająca przy tym bardzo przyzwoicie- tylko ze względu na nią dałam mu 4/10, a to bardzo dużo, bo na ocenę składa się wszystko. Może dlatego film uważam za szczyt tandety, bowiem zaczyna się całkiem nieźle, a niecierpię gdy robi się wszystko by z nienajgorszego pomysłu uczynić kicz.