Mnie ujmuje oskarżenie metafizycznego zła za okrócieństwa jakie człowiek gotuje człowiekowi. Te z wojny i te współczesne toczącej akcji. To przecież cała idea Szatana. Tuszę że Merrin nie zerwał z sutanną ostatecznie bo mielibyśmy sprzeczność o charakterze teologicznym w filmie, przyjmnijmy że był urlopowany. Ucieszyła mnie scenka z zegarem a przeraziło ponowne zjawienie się Pazuzu. Pani Iza nie wypadła za dobrze, ale to nie Ona wyreżyserowała ostatnie swoje sceny.
Wierzę, że mit zła pochodzącego z zewnątrz Cię ujmuje. Jakież to wygodne zaprzeczać Jezusowi dwa tysiące lat (a w przypadku Ciebie te kilka dekad), ale mieć zawsze wymówkę, że to zły nas zwiódł.
Gdyby był jakiś fakt, nie warto byłoby mu zaprzeczać. Natomiast nie warto zaprzeczać faktom ustalonym naukowo, że egzorcyści kłamią. :)
A to pobłądzili. Świadectwa historyków mówią przecież, że taki był i nawet można go lokować w grupie ciekawszych nauczycieli żydowskich tamtych czasów.
Tylko dygresji poza tematem.
Bo komuniści w tej chwili nie mają wpływu na ustalenia historyków. A twoja formacja antykulturowa stara się bardzo intensywnie obrzydzić ludziom naukę, żeby zgłupieli. I po co to?